Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Pomoc: Aby powiększyć zdjęcie użyj kółka myszy (scroll) (do góry - większe, w dół - mniejsze), aby przesunąć zdjęcie wciśnij lewy przycisk myszy, po czym przesuń mysz w dowolnym kierunku.
Loading...
Loading...
Jasło na starej pocztówce
Henryk Zych • 17.05.2013 18:44 • 89.230.75.xxx
Szanowny i Drogi Jurku ! Twoje cenne zbiory widoków starego Jasła godne są podziwu. Szczególne uznanie za udostępnienie ich w Internecie, dla wszystkich zainteresowanych. Miasto Jasło , którego jesteś rodakiem, liczy już sobie ponad 600 lat. W swojej historii było wielokrotnie niszczone przez wrogów, ale jego celowa zagłada w 1944 roku, z rozkazu hitlerowskiego starosty Waltera Gentza, dotknęła nas najbardziej. Z pięknego, zabytkowego miasteczka , zniszczonego przez okupanta w 97 procentach, pozostały tylko żal i wspomnienia oraz STARE WIDOKÓWKI , które dzięki Tobie możemy oglądać w Internecie. Chwała Ci za to i wielkie dzięki. Oby Twoje dzieło zachowało się po wsze czasy. Z serdecznymi pozdrowieniami Jaślanin Henryk Zych
Jerzy Zieliński • 15.04.2013 00:13 • 89.72.202.xxx
Nie jestem jaślaninem, a jedynie bywałem w tym powstałym z gruzów mieście. Z tej przyczyny nie będę się wypowiadał na temat jego współczesnych walorów. Jednak jako filokartysta z bardzo długim stażem mogę stwierdzić, że dawne pocztówki jasielskie są szczególnie urokliwe i atrakcyjne dla każdego kolekcjonera. Nie dziwię się więc, że Pan Jerzy, rodowity jaślanin, ukochał je ponad wszystko, czemu dał wyraz swoją kolekcjonerską pasją. Kolekcję prezentowaną na stronie internetowej, a także samą stronę uważam za jedną z najlepszych z tych jakie widziałem. O jej klasie świadczą również liczne entuzjastyczne wpisy do Księgi gości. Panie Jerzy - gratuluję! J. Z.
ZŚ • 05.04.2013 22:29 • 46.149.222.xxx
Gratuluję Pańskiej pasji zbierackiej zapewne jest ona formą dokumentacji historii Jasła. Jest szczególnie ważne, że zobaczyć obraz dawnego Jasła, o którym pamięta już niewielka grupa Jaślan. Życzę dalszych udanych zbiorów.
Jan Borucki • 04.04.2013 08:29 • jan.borucki@interia.pl • 82.160.232.xxx
Bardzo ciekawa kolekcja,jestem zachwycony. Ja również zacząłem zbierać pocztówki mojego miasta,lecz jestem na początku drogi. Bardzo udana ekspozycja. Pozdrawiam serdecznie ,życzę dalszych eksponatów Jan Borucki.
Józef Fudali • 24.03.2013 08:17 • 89.230.75.xxx
Wraz z uciekającymi latami , człowiek coraz częściej tęskni za krajem lat dziecinnych jak to pisał Mickiewicz: "on zawsze zostanie święty i czysty , jak pierwsze kochanie. W młodości nie zwracało się uwagi na architekturę , atmosferę rodzimych stron , bo to było nam dane od zawsze. Po latach odkrywamy urok budowli urzędowych , kościołów i kaplic , willi bogatych mieszkańców miasta i czynszowych kamienic z wiszącymi balkonami nad podwórzami . Takimi były miasta dawnej Galicji. A Jasło ? Też było właśnie takie ale go nie ma. Zostało zburzone w czasie II wojny światowej . Nic dziwnego , że byli mieszkańcy tęsknią za tym dawnym Jasłem i jego urokiem. Dlatego Jureczku należą Ci się najwyższe słowa uznania za pomysł zebrania pocztówek z wyglądem rodzinnego miasta i założenie strony internetowej z widokami Jasła w czasach przedwojennych. Pocztówki te przypominają jak piękne było Twoje Jasło w czasach Twej wczesnej młodości. Pozdrawiam Józef Fudali , Rzeszów
Jan Myśliwiec • 11.03.2013 17:12
Witaj Kuba. Od jakiegoś czasu z zainteresowaniem obserwuję powstawanie Twojej nowej - starej strony " Jasło na starej pocztówce". Piszę starej strony bo przecież temat jest znany z Twojej poprzedniej strony pod tym samym tytułem a i pocztówki w większości te same chociaż jakby nie takie same. Strona natomiast zupełnie inna. Całkiem nowy układ graficzny strony ze stonowanym tłem pasującym do tematyki i klimatu strony. bardzo przejrzysty i łatwy interfejs pozwalający szybko i sprawnie poruszać po stronie, szybkość otwierania się zdjęć i możliwość ich powiększania w celu przybliżenia detali to tylko nieliczne ale jakże ważne dla każdego internauty zalety tej strony. Ale to tylko technika natomiast cała wartość strony to zbiór kilkuset pocztówek przedstawiających piękno starego Jasła. Napisałem wyżej, że pocztówki w większości są te same ale nie takie same. Wiem i to zresztą widać gołym okiem, że wszystkie zgromadzone na nowej stronie pocztówki przeszły gruntowną renowację. Niektóre wyglądają jakby dopiero wczoraj zeszły z maszyny drukarskiej a mają już one przecież dobrze ponad sto lat. Do tego dochodzą bardzo dokładne opisy przedstawionych na zdjęciach obiektów ze wskazaniem ich lokalizacji. Pozwala to oczami wyobraźni zlokalizować te obiekty na aktualnym planie miasta. Wszak wielu tych obiektów już nie ma bo w czasie wojny zniknęły z krajobrazu miasta. Wiem, że w przygotowaniu jest mapa czy plan ówczesnego Jasła z usytuowaniem obiektów przedstawionych na pocztówkach. Wtedy będzie to już naprawdę wspaniałe kompendium wiedzy ikonograficznej o naszym mieście. Ludzie mają różne hobby. Zbierają znaczki, monety, płyty, czy widokówki wreszcie ale gromadzą te zbiory i cieszą się nimi w domowym zaciszu lub co najwyżej na jakichś kolekcjonerskich wystawach czy wymianach. Ty natomiast postanowiłeś udostępnić swoje zbiory szerszemu ogółowi. Dobrze, że jest internet i stwarza takie możliwości. Ale narzędzie to jedno a chęć to drugie. Chwała Ci za to, że miałeś te chęci i dużo zapału aby mimo wielu trudności doprowadzić do powstania tej strony. Parafrazując Gałczyńskiego można by napisać, że dzięki swojej stronie "ocalasz od zapomnienia" piękno i klimat starego Jasła. A patrząc na zdjęcia Jasła i na te z czasów jeszcze Franza Josepha i te z okresu międzywojennego muszę stwierdzić, że Jasło było naprawdę pięknym miastem jeżeli chodzi o układ urbanistyczny i architekturę. Masę wspaniałych budynków użyteczności publicznej, urzędy, szkoły, banki czy kościoły wreszcie. I pomyśleć, że to piękno, ten ład urbanistyczno - architektoniczny był tworzony w mieście leżącym w zacofanej i biednej Galicji. O klimacie tamtego starego Jasła pięknie wspomina w swoim wpisie Pan Józef Bocheński. I tu nasuwa mi się osobista refleksja związana z Jasłem i moim ojcem. Nie mieszkał on wprawdzie w Jaśle lecz w pobliskich Niegłowicach ale już jako mały chłopiec bywał często w Jaśle ze swoimi rodzicami, którzy zabierali go furmanką do Jasła do kościoła czy na cotygodniowy jarmark, a później już sam jako uczeń gimnazjum poznawał uroki i klimat tego miasta. Często w rozmowach wspominał właśnie te fistaszki czy kamyczki o których pisze Pan Bocheński, wspaniały zapach wędlin unoszący się z licznych sklepów wędliniarskich. Szkoda, że nie dożył czasów internetu bo wędrówka po Twojej stronie była by dla niego wspaniałą podróżą sentymentalną. Podróżą w czasy dzieciństwa i wczesnej młodości. Kończą ten przydługi nieco wpis chciałbym Ci jeszcze raz pogratulować dzieła, którym jest ta wspaniała strona. Pozdrawiam serdecznie. Kolega ze szkolnej ławy.
Zbigniew Szeler • 09.03.2013 13:11
Co mnie łączy z Jasłem? Urodziłem się w Libuszy, oddalonej od Jasła o ok. 18 km w linii prostej. Po wysiedleniu nas z Grudziądza (1939 r.) zamieszkaliśmy w Brzostku, oddalonym od Jasła ok. 16 km w linii prostej. Tam zamieszkaliśmy u moich dziadków. Dziadek Rakowiecki był aptekarzem. Dom i aptekę (o nazwie "Pod opatrznością") wybudował i prowadził słynny Ignacy Łukasiewicz. Po nim aptekę przejął mój dziadek Józef Bursa a po jego śmierci aptekarz Rakowiecki, stając się moim nowym dziadkiem po zaślubieniu babci Heleny Bursowej. My przyjechaliśmy z północy Polski a uciekając ze wschodu schronienie w aptece znalazła moja ciotka Janina Bursa wraz z synem Jurkiem, prawie moim rówieśnikiem (jego ojca, majora WP, zamordowano w Starobielsku). W 1941 roku ukończyłem IV klasę gimnazjalną właśnie w Jaśle, Jurek rok później. Owo gimnazjum było zakamuflowane pod nazwą " Kursy przygotowawcze do Szkół Zawodowych". Dyrektorem był Kazimierz Płaczek. W roku 1960 wyjechałem z Gdyni (mieszkam tu od 1945 roku) do Jasła na kilka dni, na zaproszenie Tadeusza Manasterskiego, mojego przyjaciela z czasów okupacji. Zostałem ojcem chrzestnym córki pp. Manasterskich o imieniu Agnieszka i to było okazją mojej obecności w Jaśle. Poodwiedzałam "stare kąty" a między innymi szpital, w którym w 1941 r. byłem operowany przy użyciu narkozy w postaci chloroformu (operację tzw. Wyrostka robaczkowego wykonał dyrektor szpitala dr Żelazny a asystowała mu wspaniała siostra zakonna Władysława). Na ulicy Kościuszki rozpoznałem dom, w którym mieszkałem wraz z Jurkiem w czasie nauki, park , miejsca odbudowane po tak straszliwym zniszczeniu wojennym, jakiego doznało Jasło. Teraz, po kilkudziesięciu latach gdy mam prawie 90 lat (rocznik 1923), Jasło przybliżył mi znów pan Jerzy Ruciński. Znajomość z panem Jerzym Rucińskim powstała w bardzo nowoczesny sposób, bo internetowo. Nie mieliśmy do tej pory kontaktów osobistych lecz wyłącznie poprzez e-mail , telefon lub korespondencyjnie. Bardzo sobie cenię taką znajomość. Nie tylko dlatego, że odświeżył mi wspomnienia o Jaśle, ale i dlatego, ze czyni to nadal przekazując mi mnóstwo ciekawostek a w tym kilkaset unikalnych pocztówek o Jaśle. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że umożliwia mi "wędrowanie" po dawnych szlakach. Panie Jurku życzę Panu dużo sukcesów w poszerzaniu swoich wspaniałych zbiorów! P.s.: Zapewne nie są to interesujące dane dla każdego czytelnika i może zbyt rozwlekłe. Dla wyjaśnienia pobudek jakimi się kierowałem przytaczam sowa NOVALISA "Wszelkie wspomnienie jest teraźniejszością".
Zbigniew DRANKA • 02.03.2013 23:15 • zdranka@karpaty.pl • 94.251.188.xxx
W Jaśle jestem u siebie - Drogi Jurku - wiesz dobrze wszakże nasze drogi krzyżowały się w Śródmieściu. Poza tym nasze wspaniałe mamy przekazały nam w genach trwałą sympatię do grodu nad trzema rzekami. Na równi z dumą o swoim mieście cenię Twoje umiłowanie macierzy z tym bogactwem obrazków dawnego Jasła, który udostępniasz Światu. Gratuluję zbioru, podziwiam determinację, deklarując wszelakie wsparcie. Do wszystkich apel: Widokówki jakie macie, także nowsze, zachowajcie dla potomności.
Józef Bocheński • 08.02.2013 15:57 • 83.24.55.xxx
JASŁO - moja nieodwzajemniona MIŁOŚĆ. Pożegnałem Ojca 74 lata temu - zamordowany został w Katyniu w 1940 r. - a ja spoglądam na kartki pocztowe stacji kolejowej i znów żegnam się z Nim, a kiedy jestem w Jaśle, idę na ten nieszczęsny peron z innej pocztówki i mówię pacierz w miejscu pożegnania. Za Niego. I płaczę - chociem bardzo stary - 83 rok mi idzie. Od stacji kolejowej - prowadzą mnie pocztówki w ul. Staszica, gdzie był Inspektorat Graniczny Straży Granicznej i gdzie Ojciec pracował, a rodzina nasza mieszkała. To był dom banku dzierżawiony przez SG. Dalej pocztówki prowadzą w ulicę 3 Maja i ul Kołłątaja, gdzie po drodze był wielo-branżowy sklep p. Plutaka zwany owocarnią. Kupowałem tam gumę do żucia i lemoniadę o smaku gruszek. Pamiętam jeszcze smak. Mama kupowała czekoladę Sucharda, a Tatuś kupował fistaszkowe lukrowane i posklejane "kamyczki" f-my Framboli. Takie fistaszki w skorupkach nazywane były w Jaśle "żydkami". A dalej na ul. Kościuszki (na wielu pocztówkach pokazywanej) była cukiernia p. Nowaka fenomenalnymi ciastkami i pączkami z konfiturą utartą w makutrze z płatków dzikiej róży. Pączki z marmoladą jadali w stolicy i w reszcie Kraju - w Jaśle jadano pączki tylko z różą. Jak gdzieś gospodynie smażyły latem pączki, to przechodnie wiedzieli o tym po zapachu dzikiej róży. Wystąpił w tej cukierni kiedyś Mieczysław Fogg z Chórem Dana. Jeszcze mam w uszach jego "Jesienne róże". Jasło znane było z galanterii - było takim małym miłym galicyjskim Wiedniem. Panowie nawet latem nosili kapelusze i uchylając je, z drugiego chodnika mówili głośno do Mamy: "całuję rączki pani komisarzowej" - choć nie całowali, podobnie jak nie całowali rączek pań "doktorowych", "inżynierowych" i innych wymienianych w tytułach. Przy paniach - panowie nie palili na ulicy papierosów.Po drugiej stronie 3 Maja i cukierni, był sklep "Bata" z butami i trochę dalej w kamienicy widocznej na pocztówkach, była żydowska apteka "Pod Gwiazdą", naprzeciw której stałem w 1938 r., gdy od stacji kolejowej - przez całe miasto - przeprowadzano parowóz, po szynach przekładanych wraz z podkładach kolejowymi. Wiedziono go do budowanej prochowni - dzisiaj to zakłady GAMRAT.Zwracając się w lewo - uwieczniona jest na pocztówkach na rogu ul. Sokoła - restauracja p. Józefa Kosiby z hotelem na piętrze. W sobotę koledzy wyznania mojżeszowego nie chodzili do szkoły, tylko przystawiali nosy do szyb drzwi wejściowych ich jednoizbowych mieszkań-warsztatów ojcowych przy ul. Sokoła i śmieli się do nas, gdy prztykaliśmy w ich rozpłaszczone na szybach nosy. Mówiliśmy sobie idąc na lekcje: "dobrze mają te Icki w soboty". Kto przeczuwał ich wojenną tragiczną śmierć w pobliskich Warzycach? Pocztówki pokazują moją szkołę im. R. Traugutta na ul. Sokoła, tak jak i pokazują ul. kr.Kazimierza Wlk., gdzie starsi bracia mojżeszowych kolegów brali odwet na nas, wołając do maszerujących zuchów i harcerzy "a połam ręce i nogi ty goju". Pomimo tego, nie było większych zatargów pomiędzy nami i mniejszościami, ani nie było jakichkolwiek pogromów. Pokazywany na pocztówkach Rynek - był pełen żydowskich sklepików, gdzie można było kupić wszystko: od przysłowiowego mydła, poprzez ubrania i buty do powidła. Nie znano tam słowa "nie ma" - starozakonny kupiec wysyłał żonę lub dzieciaki i one przynosiły klientowi co trzeba od znajomych handlarzy. A przed Bożym Narodzeniem, w Rynku, po lewej stronie patrząc na magistrat - kupowaliśmy ozdoby choinkowe, z aniołkami i szopkami na czele. Na jednej z pocztówek widać dom z tym sklepem i za nim kościół farny. A wracając do ul. króla Kazimierza Wielkiego to nikt nie może mi wytłumaczyć dlaczego władze i uliczne tablice zwą tą ulicę "K. Wielkiego" niczym w Gdańsku, gdzie jest z kolei "Jaśkowa D."Skoro jesteśmy przy pocztówkach z Rynku, to przywołajmy co tam można było kupić: owoce, naftę, mleko i śmietanę na litry, w tym wspaniałe ulęgałki, słodkie do kwadratu trześnie, o brzydkim zapachu łochynie - na wagę, mięso, drewno opałowe, warzywa i na tuziny malinówek. Nie wiecie dzisiejsi Jaślanie co to było? Ulęgałki to ulężone dzikie gruszeczki, a trześnie to czarne jak smoła okrutnie gorzkie dzikie wisienki, które po ulężeniu nabierały koloru siwo-granatowego i scukrzały się do niemożliwości. Rękę od trześni lizało się ze słodyczy i godzinę. Łochynie - to takie niby szaro-czarne porzeczki o zapachu pluskiew ogrodowych, a które po konfiturowym wysmażeniu smakowały niczym daktyle i czarne porzeczki z dodatkiem bananów i pomarańczy - jednym słowem "jasielski cymes". No, a co to malinówki? To były siwe gołębie o malinowych oczach kupowane na rosołki, szczególnie dla chorych anemików. Trzeba było tylko uważać na uwiązane do wozów konie, które miały wiechcie słomy przy chłopskich chomątach, gdy kąsały przechodzących. A i ciekawostka: można było napić się mleka prosto od krowy, bo . niektóre wozy przyciągnięte były przez krowy, gdy brakło konia w gospodarstwie. A jajka kupowało się na kopy od 90 gr do 1 zł 50 gr, co stanowiło najwyżej "2 po pół pięty" tj. 2 za pięć groszy (pięć - pięciu - pięci - pięty) - wówczas, gdy cukier kosztował 1 zł/kg, a za 2 zł można było zrobić obiad dla 4 osób (rosół na mięsie i warzywach + ziemniaki z tym mięsem i warzywami). Zejdźmy wg pocztówek ul. kr. Kazimierza Wlk. w dół do mostu - to była dzielnica żydowskiej biedoty. Dalej jeździłem z Rodzicami rowerami łowić płotki i brzanki w Wisłoce lub na południe łowić liny, szczególnie dorodne w zakolach starej Ropy.Pocztówki pokazują i boczne ulice, takie jak ul. kr. Jagiełły, gdzie był zakład rowerowy p. Józefa Bąka, który zawsze miał coś do roboty przy naszych rowerach - chociażby dlatego, że ja rosłem. Miał pecha, bo zginął w niemieckim obozie od wybuchu alianckiej bomby. Był tam też ciekawy obiekt - synagoga i starozakonni przedziwnie ubrani w chałaty i lisie czapy - to też Jurek Ruciński eksponuje w zbiorze pocztówek. Z drugiej strony "mojej osi wspomnień" jest ul. Floriańska z żydowskim kirkutem (cmentarzem) - nie lubiłem tamtędy chodzić, bo było brzydko i brudno. Gdyby chcieć wszystko wymienić - zabrakłoby miejsca.Te wszystkie wzruszające przeżycia zawdzięczam właśnie Jurkowi Rucińskiemu, który zebrał i upublicznił olbrzymi skarb jakim są zbiory pocztówek, uzupełnione fotografiami starego Jasła, które teraz po 3/4 wieku wspominam, kocham i tęsknię za nim. Ja tęsknię za moją Małą Ojczyzną - Jasłem, bo ta dużą Ojczyzna - Polska jest wspólna i jest. Ta Mała Ojczyzna to był dom przy ul. Wyspiańskiego 4, Ojciec i Mama i wspaniałe dzieciństwo - do 9-ego roku życia - wśród bliskich mi osób i z ulubionym psem, rowerem i zabawkami. To było Jasło, a może tylko szlak do szkoły i centrum był dokładką? Piszę "był", bo wojna zabrała wszystko - zostaliśmy Mama i ja i tylko to, co na grzbiet włożyliśmy. Byłem ewakuowany z Jasła z wojskiem, a po wojnie komunistyczne władze nie pozwoliły Mamie i mnie - rodzinie non grata - wrócić do mieszkania, które cudem ocalało. Do dzisiaj jest ulica komunisty Jana Ferdynanda Tkaczowa - oficera przeszkolonego przez sowieckie NKWD i postawionego na dowódcę batalionu im. Jose' Palafoxa z XIII Komunistycznej Brygady Międzynarodowej w Hiszpanii. Jaślanie przez 14 lat III RP hołubią tego i innych komunistów (Emil Dziedzic, Józef Ducal). Oby każdy Jaślanin mógł znaleźć swoją Małą Ojczyznę - pocztówki w tym pomogą.Zamykam oczy i . jestem na jawie w moim Jaśle. A może to tylko moje majaki mojego snu? Jednak za wszystko: Bóg zapłać!
Kasia Osińska • 22.12.2012 20:04 • k.j.osinska@gmail.com • 94.251.128.xxx
Panie Jerzy, cieszę się bardzo, że współpraca z Tatą zaowocowała tak interesującą stroną. Mam nadzieję, że kolekcja pocztówek będzie się sukcesywnie powiększać, a Wasze dzieło zostanie odkryte przez szerokie grono internautów. Gratuluję Wam, pozostając wierną fanką ;)